Topos zbrodni w antyku

Zanim przeczytasz teksty przypomnij sobie wiedzę o epoce oraz opracowanie Króla Edypa Sofoklesa, opracowanie Biblii.

 

Sofokles, Król Edyp

http://www.youtube.com/watch?v=CUeJ4nfyv34,

Sofokles Król Edyp, Epejsodion 2 (fragment)

Jokasta
Ty więc nie bacząc wiele na te rzeczy,
Mnie raczej słuchaj i wiedz, iż śmiertelnych
Sztuka wróżenia nie ima się wcale.
Złożę ci na to stanowcze dowody.
Wiedz więc, że Laios otrzymał był wróżby,
Nie od Apolla, lecz od jego służby,
Iż kiedyś śmierć go z rąk syna pokona,
Co zeń zrodzony – i z mojego łona.
A wszakże jego, jak wieść niesie, obce
Zabiły zbiry w troistym rozdrożu.
A to niemowlę, gdy trzeci dzień świtał,
Przybiwszy u nóg kosteczki, wysadził
On ręką obcą gdzieś w górskich ostępach.
I tak Apollo nie dopełnił tego,
By syn ten ojca powalił, ni groźby,
Że Laios legnie pod syna zamachem.
A tak głosiły przecie przepowiednie.
Nie troszcz się o nie. Gdy tajemnej toni
Bóg chce co wydrzeć, on sam to odsłoni.

Edyp
Po twoich słowach, jakiż mą owładnął,
Żono, niepokój i ducha wzruszenie!

Jokasta
Nowa więc troska znów ciebie się czepia?

Edyp
Słyszałem, tak mi się zdaje, że Laios
Legł, gdzie potrójne rozchodzą się drogi?

Jokasta
Tak wieść głosiła i dotąd się krzewi.

Edyp
A gdzie spełniono nieszczęsną tę zbrodnię?

Jokasta
Focydą zwie się kraj ów, a dwie drogi
Z Delf i Daulidy zbiegają się w jedną.

Edyp
A jak to dawno od tego zdarzenia?

Jokasta
Na krótko, nim ty władcą tej krainy
Zostałeś, wieść ta doszła do stolicy.

Edyp
O Zeusie, cóż ty kazałeś mi spełnić?

Jokasta
Cóż ci tak serce, Edypie, porusza?

Edyp
Nie pytaj więcej, lecz powiedz mi, jaki
Laios miał wygląd i w jakim był wieku?

Jokasta
Smagły był, włosów bielała już wełna,
Od twej postawy niewiele się różnił.

Edyp
Biada mi, straszną rzuciłem ja klątwę,
Jak się wydaje, nieświadom na siebie.

Jokasta
Cóż mówisz, książę! Z trwogą na cię patrzę.

Edyp
Drżę ja, iż wróżbiarz nie całkiem był ślepym;
Rzecz mi wyjaśnisz, gdy jedno odpowiesz.

Jokasta
Waham się, ale odrzeknę, gdy spytasz.

Edyp
Czy jechał skromnie, czy też jako książę
Liczną drużynę miał na swe rozkazy?

Jokasta
Pięciu ich było, a wśród nich obwiestnik;
Wóz tylko jeden Laiosowi służył.

Edyp
Biada – już świta zupełnie; któż tedy
Takich szczegółów udzielił wam, żono?

Jokasta
Jeden ze służby, co uszedł ze życiem.

Edyp
Czyż on się teraz znajduje w tym domu?

Jokasta
O nie! bo kiedy wróciwszy zobaczył,
Że ty u steru, że Laios zabity,
Zwrócił się do mnie z pokornym błaganiem,
Bym go posłała na wieś między trzody,
Tak iżby najmniej oglądał to miasto.
Ja go puściłam, bo chociaż niewolnik,
Tej lub większej był godzien nagrody.

Edyp
Niechby on tu się pojawił co żywo!

Jokasta
Łatwym to; ale cóż go tak pożądasz?

Edyp
Boję się, żono, żem orzekł zbyt wiele,
Więc z tej przyczyny oglądać go pragnę.

Jokasta
Stawi się tutaj; ale i ja godna,
Byś mi powiedział, co gnębi twą duszę.

Edyp
Nie skryję ci tego, skorom tak daleko
Zapadł już w trwogę; a komuż bym raczej
Wśród takiej burzy otworzył me wnętrze?
Ojcem był moim Polybos z Koryntu,
Matką Merope z Dorydy. Zażyłem
Tam ja czci wielkiej, aż się przytrafiło
Coś, co urazy zapewne jest godnym,
Godnym nie było takiego porywu.
Bo wśród biesiady podniecony winem
Mąż w twarz mi rzucił, że jestem podrzutkiem.
A ja, choć gniewny, umiałem na razie
Się pohamować; nazajutrz badałem
Ojca i matkę, a oni do sprawcy
Takiej obelgi żal wielki uczuli.
To mnie cieszyło; lecz słowa te jednak
Ciągle mnie truły i snuły się w myśli.
A więc bez wiedzy rodziców poszedłem
Do świętych Delfów, a tu mi Apollo
Tego, com badał, nie odkrył; lecz straszne
Za to mi inne wypowiedział wróżby,
Że matkę w łożu ja skalam, że spłodzę
Ród, który ludzi obmierznie wzrokowi,
I że własnego rodzica zabiję.
To usłyszawszy, z dala od Koryntu
Błądziłem, kroki gwiazdami kierując,
Aby przenigdy nie zaznać nieszczęścia,
Hańby, która by spełniła tę wróżbę.
I krocząc naprzód, przyszedłem na miejsce,
Gdzie według ciebie ten król był zabitym.
Zeznam ci wszystko po prawdzie; gdym idąc
Do troistego zbliżył się rozdroża,
Wtedy obwiestnik i mąż jakiś wozem
W konie sprzężonym jadący, jak rzekłaś,
Mnie najechali i z drogi mnie gwałtem
Woźnica spędził wraz z owym staruchą.
Ja więc wzburzony uderzam woźnicę,
Co mnie potrącił; a gdy to zobaczył
Starzec, upatrzył, gdym podle był wozu,
I w głowę oścień mi wraża kolczasty; –
Oddałem z lichwą; ugodzony kosturem
Runął on na wznak ze środka siedzenia. –
Tnę potem drugich; a jeśli obcego
Łączyło jakieś z Laiosem krewieństwo,
To któż nędzniejszym byłby od zabójcy,
Któż w większej bogów pogardzie i nieba?
Przecież go obcym ni ziomkom nie wolno
Przyjąć pod dachem ni uczcić przemową,
Lecz precz należy odtrącić. Nikt inny,
Lecz ja tę klątwę sam na się rzuciłem.
A ręką kalam ofiary dziś łoże,
Co w krwi broczyła. – czyż ja nie zhańbiony?
Nie zbeszczeszczony doszczętnie? Jeżeli
Tułać się przyjdzie, w tułaczce już moich
Ani ojczyzny oglądać nie będę.
Inaczej matkę bym pojąć i zgładzić
Ojca bym musiał, tego, co dał życie.
Kto by w tym widział srogiego demona
Dopust, czyż domysł ten byłby fałszywym?

Źródło: Sofokles, Król Edyp

 

Biblia, Kain i Abel

Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina, i rzekła: «Otrzymałam mężczyznę od Pana». A potem urodziła jeszcze Abla, jego brata.
Abel był pasterzem trzód, a Kain uprawiał rolę. Gdy po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli, zaś Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z ich tłuszczu, Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą. Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować».
Rzekł Kain do Abla, brata swego: «Chodźmy na pole». A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go. Wtedy Bóg zapytał Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel?» On odpowiedział: «Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?» Rzekł Bóg: «Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!» Kain rzekł do Pana: «Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!» Ale Pan mu powiedział: «O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie!» Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.
Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu.

Źródło: http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=4