Praca w dwudziestoleciu międzywojennym (międzywojniu)

W trakcie opracowywania zagadnienia zapoznaj się z opracowaniami i wykorzystaj wskazywane w nich konteksty:

opracowanie dwudziestolecia; opracowanie dwudziestolecia - wersja minimum;

opracowanie Ferdydurke; opracowanie Granicy;opracowanie Przedwiośnia; opracowanie Sklepów cynamonowych;opracowanie Szewców;



Julian Tuwim, Ranyjulek

Powinienem z wiatrami po ulicach się włóczyć,
W tłoku miast, podchmielony, najradośniej się chwiać,
Od andrusów, dryndziarzy powinienem się uczyć
Gwizdać, kląć, pohukiwać na psiakrew i psiamać!

Od rynsztoka do ściany zygzakami się toczyć,
Ranyjulek! swobodny, bezpański, jak pies!
Sińce łapać na słupach, w zbiegowiskach się tłoczyć,
Na parkany wdrapywać się wiosną po bez!

I kapelusz dziurawy liliowymi kwiatami
Na swą chwałę ustroić i na chwałę swą chlać,
I znów w kwiatach się włóczyć po ulicach z wiatrami,
Podnieś łeb, gwiazdy łykać i na nogach się chwiać!

 

Zofia Nałkowska, Granica

Na tych pniach czereśniowych szukał też schronienia najstarszy, spokojny chłopak Chąśbów, Marian, i, opędzając się od młodszych swoich braci, czytał jakąś małą, zwykle podartą książkę. Zawołany przez matkę, składał tę książkę spiesznie i nieporządnie, wierzchem do środka, i biegł piwnicznymi schodami w dół po wiadro, by przynieść wody z podwórza. Wyglądał dość dziecinnie, ale miał już lat szesnaście i po ukończeniu jakiejś szkoły zawodowej pracował w hucie, a wieczorami przygotowywał się do matury.

Potem zaczęła się historia tej Jasi Gołąbskiej, której już drugie dziecko umarło. Jej mąż naprzód był dobry, ale później stracił robotę, wdał się w złe towarzystwo i pije. Podobno go nawet raz zamknęli do więzienia, ale go wypuścili i teraz całą tę rodzinę utrzymuje Franek.

[...]

- Wszystko było dobrze, póki jeszcze Franek pracował - mówiła Jasia - bo z tego chłopaka jest dobry brat i dobry syn. Ale się i popsuje bez roboty, już ja to widzę. Już się i o niego policja wzięła przepytywać.

[...]

Cały ogromny kawał ziem powleczony lasami, polami i łąkami, związany był w jedno robot codzienną tego mrowiącego się, rojącego i szeleszczącego mnóstw ludzkiego. I karmił sobą na sam wierzch wydźwigniętą sprawę tyć paru osób. Tysiączne nici połączeń doprowadzały na to miejsc zgęszczoną energię pracy, w tym węźle szczytowym przecinały si kierunki wszystkich wysiłków i przymusu, by tu osiągnąć swe uspra wiedliwienie i swój najwyższy sens.

To byli władcy Chązebnej, Popłoszy, Gwareckiego Folwarku, Pie szni, Boleborzy, lasów Bramińskich, tartaków, młynów i gorzelń Tczewscy dzieciństwa, ci, dla których ojciec pilnował ludzi, by prą cowali, bił chłopaków i dziewczęta, by nie kradły, ujadał się z najem nikami o robociznę, ci, których pobłażliwej łasce zawdzięczał "spokój ny kawałek chleba na stare lata".