Topos wojny w średniowieczu

W trakcie opracowywania zagadnienia zapoznaj się z opracowaniami i wykorzystaj wskazywane w nich konteksty:

Średniowiecze - opracowanie epoki (opracowanie średniowiecza - wersja minimum);

Dzieje Tristana i Izoldy - opracowanie, Pieśń o Rolandzie - opracowanie.

 

Pieśń o Rolandzie

LXXXIII

Oliwier powiada: "Poganie są bardzo silni, a naszych Francuzów (tak mi się zda) jest bardzo skąpo. Rolandzie, towarzyszu mój, zadmijże w róg; Karol usłyszy i wojsko wróci." Roland odpowiada: "Chybabym oszalał! Postradałbym w słodkiej Francji moje imię. Wnet zacznę walić Durendalem6 co wlezie. Brzeszczot zakrwawi się po złotą rękojeść. Zdrajcy poganie przyszli w ten wąwóz na swoje nieszczęście. Przysięgam ci, wszyscy naznaczeni są przez śmierć!"

CXXVI

Bitwa jest cudowna i wielka. Francuzi walą ciemnymi kopiami. Gdybyście widzieli tyle cierpień, tyle ludzi nieżywych, rannych, okrwawionych! Leżą kupami, twarzą ku niebu, twarzą ku ziemi. Saraceni nie mogą strzymać dłużej; po woli czy po niewoli opuszczają pole. Frankowie pilnie gonią za nimi.

CXXXV

Hrabia Roland ma zakrwawione usta. Skroń mu pękła. Dzwoni w róg boleśnie, z lękiem. Karol słyszy i Francuzi słyszą. Król powiada: "Ten róg ma długi dech." Książę Naim7 odrzecze: "To dlatego, że dzielny rycerz weń dmie. Wydaje bitwę, jestem tego pewien. Ten sam, który go zdradził, namawia cię teraz, abyś chybił swej powinności. Uzbrój się, krzyknij swój okrzyk wojenny i wspomóż swych wiernych. Słyszysz wyraźnie: to Roland jest w rozpaczy!"

CLXVIII

Roland czuje, że śmierć jest blisko. Uszami mózg mu się wylewa. Modli się do Boga za swoich parów8, aby ich przyjął do nieba; następnie prosi anioła Gabriela za samego siebie. Bierze róg, iżby mu nikt nie robił wyrzutu, i drugą ręką swój miecz zwany Durendalem. Nieco dalej niż na strzelanie z kuszy idzie ku Hiszpanii przez pole9. Wstępuje na wzgórek. Tam, pod pięknym drzewem, są cztery głazy z marmuru. Na zielonej trawie upada na wznak. Omdlewa, śmierć jego się zbliża.

CLXXIII

Roland uderzył mieczem o krzemień! Walił nim więcej, niżbym zdołał powiedzieć. Miecz zgrzyta, nie pryska ani się nie łamie. Odskakuje ku niebu. Kiedy hrabia widzi, że go nie złamie, żałuje go w duszy bardzo łagodnie: "Ha! Durendalu, jakiś ty piękny i święty! Twoja złota gałka pełna jest relikwij: ząb świętego Piotra, krew świętego Bazylego i włosy wielebnego świętego Dionizego, strzęp szaty Najświętszej Panny10. Nie godzi się, by poganie cię posiedli; chrześcijanie powinni pełnić twoją służbę. Obyś nigdy nie dostał się w ręce tchórza! Tobą zdobyłem tyle szerokich ziem, które dzierży Karol, cesarz siwobrody; przez ciebie jest potężny i bogaty."

CLXXIV

Roland czuje, że śmierć go bierze całego: z głowy zstępuje do serca. Biegnie rycerz pędem pod sosnę11, położył się na zielonej murawie, twarzą do ziemi12. Pod siebie kładzie swój miecz i róg13. Obrócił głowę ku zgrai pogan; tak czyni chcąc, aby Karol powiedział i wszyscy jego ludzie, że umarł jako zwycięzca i jako zacny hrabia. Raz po raz słabnącą ręką uderza się w piersi. Za grzechy swoje wyciąga ku Bogu swoją rękawicę14.

CLXXV

Roland czuje, że dobiegł już kresu. Leży na stromym pagórku twarzą ku Hiszpanii. Jedną ręką bije się w pierś: "Boże, przez twoją łaskę, mea culpa15; za moje grzechy, wielkie i małe, jakie popełniłem od godziny urodzenia się aż do dnia, w którym oto poległem!" Wyciągnął do Boga prawą rękawicę16. Aniołowie z nieba zstępują ku niemu.

 

Dzieje Tristana i Izoldy

Fragment 1.

Rohałt Dzierżący Słowo przygarnął sierotę. Już ludzie diuka Morgana wdzierali się do zamku; w jakiż sposób Rohałt zdołałby długo wytrzymać bitwę? Słusznie powiadają: „insza rzecz dzielność, insza szaleństwo”; mus mu był zdać się na łaskę diuka Morgana. Ale z obawy, by Morgan nie zamordował Riwalenowego syna, marszałek podał go za własne dziecię i chował ze swymi.

Fragment 2.

— Panowie miłościwi, za długoście spali! Wstawajcie, Ryjol szturmuje do zamku!

Rycerze i mieszczany uzbroili się i pobiegli na mury. Ujrzeli na równinie błyszczące hełmy, rozwiane pióropusze i całą wiarę Ryjolową, która posuwała się w pięknym porządku. Diukowie Hoel i Kaherdyn rozwinęli natychmiast przed bramą pierwsze szyki rycerzy. Przybywszy na strzelenie z łuku, opatrzyli konie i czekali ze spuszczonymi włóczniami, a strzały padały na nich na kształt kwietniowego deszczu.

Pojedynek, Rycerz, WojnaTristan zbroił się takoż wraz z tymi, których czaty pobudziły ostatnich. Opasuje pludry, naciąga kaftan, ciasne kamasze i złote ostrogi; wdziewa pancerz, nakłada hełm wraz z przyłbicą; siada na koń, pędzi rumaka ostrogą aż w równinę i ukazuje się z tarczą wyciągnioną przed pierś, krzycząc: „Karheń!”. Był czas; już ludzie Hoelowi cofali się ku bramom. Pięknie to było wówczas widzieć powalone konie i spłoszonych wasali, ciosy zadawane przez młodych rycerzy i trawę czerwieniącą się pod ich stopami od krwi! Na czele wszystkich Kaherdyn zatrzymał się śmiało, widząc, jak pędzi ku niemu mężny baron, brat hrabiego Ryjola. Zderzyli się pochylonymi kopiami. Nantejczyk złamał swoją, nie wstrząsnąwszy w siodle Kaherdyna, który pewniej wymierzonym ciosem uchylił tarcz przeciwnika i wbił mu szmelcowane żelazo w bok aż po drzewce. Wyważony z siodła jeździec opuszcza strzemiona i pada.

Na krzyk brata hrabia Ryjol rzucił się na Kaherdyna z puszczonymi cuglami. Ale Tristan zagrodził mu drogę. Kiedy się zderzyli, lanca Tristana złamała się w ręku, zasię kopia Ryjolowa, napotkawszy pierś konia, wnikła w ciało i rozciągnęła rumaka martwo na błoniu. Tristan, zerwawszy się natychmiast z błyszczącym mieczem w dłoni:

— Tchórzu — rzekł — hańba temu, kto niecha jeźdźca, aby znęcać się nad koniem! Nie wyjdziesz żyw z tego miejsca.

— Sądzę, że łżesz! — odparł Ryjol, napierając koniem.

Ale Tristan uchylił się przed ciosem i podnosząc ramię, opuścił ciężko brzeszczot na hełm Ryjolowy, którego obręcz uszkodził i zerwał przyłbicę. Lanca ześlizgnęła się z ramienia jeźdźca po boku konia, który zachwiał się i runął martwy. Ryjol zdołał się wyplątać spod niego i zerwał się: z pociętą, podziurawioną tarczą, połamaną zbroją, obaj pieszo, szukają się i nacierają wzajem. Wreszcie Tristan ugodził Ryjola w guz hełmu. Obręcz puszcza, cios zaś był tak mocno wymierzony, iż baron pada na kolana i dłonie.

— Podnieś się, jeśli zdołasz, wasalu — krzyczy Tristan — w nieszczęsną godzinę przyszedłeś na te błonia; trzebać umrzeć!

Ryjol zrywa się na nogi, ale Tristan sięga go nowym ciosem, który rozwalił hełm, przeciął czapkę i otworzył czaszkę. Ryjol błagał łaski, prosił o darowanie życia: Tristan przyjął jego miecz. Wziął go w porę, ze wszystkich bowiem stron Nantejczycy śpieszyli na pomoc swemu panu. Ale już pan był w niewoli.

Ryjol przyrzekł udać się do więzienia diuka Hoela, przysiąc mu na nowo hołd i wiarę i odbudować spalone wsie i grody. Na jego rozkaz bitwa uciszyła się i orszak się oddalił.

Skoro zwycięzcy wrócili do Karhenia, Kaherdyn rzekł do ojca:

— Panie, wezwij Tristana i zatrzymaj go; nie masz w świecie dzielniejszego rycerza, a twój kraj wymaga barona tej mocy.

Naradziwszy się ze swymi ludźmi, diuk Hoel przywołał Tristana:

— Przyjacielu, nie mógłbym ci okazać zbyt wiele miłości, ty bowiem ocaliłeś mi tę ziemię. Chcę oto wypłacić się wobec ciebie. Córka moja, Izold o Białych Dłoniach, zrodzona jest z książąt, królów i królowych. Weź ją, przyzwalam.

— Panie, biorę ją! — rzekł Tristan.