Człowiek, jego życie, los i możliwość wpływania na niego w wybranych Trenach i fraszkach Jana Kochanowskiego oraz w Makbecie Wiliama Szekspira.
Zapoznaj się z opracowaniami:
Opracowanie renesansu; Opracowanie renesansu - minimum, Makbet - opracowanie lektury.
Jan Kochanowski O żywocie ludzkim - tekst utworu
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
Jan Kochanowski, Treny (wybór)
Wiliam Szekspir, Makbet (fragm.)
Przeznaczenie w Makbecie Wiliama Szekspira
Akt I
Scena pierwsza
- Pusta okolica
- Grzmoty i błyskawice. Wchodzą trzy czarownice.
PIERWSZA CZAROWNICA
- Rychłoż się zejdziem znów przy blasku
- Błyskawic i piorunów trzasku?
DRUGA CZAROWNICA
- Gdy bitwa owdzie wrząca
- Dociągnie się do końca.
TRZECIA CZAROWNICA
- Więc przed zachodem słońca.
PIERWSZA CZAROWNICA
- Gdzież schadzka?
DRUGA CZAROWNICA
- Jak ten chrust
- Na wrzosach.
TRZECIA CZAROWNICA
- Tam Makbet z naszych ust
- Dowie się o swych losach.
PIERWSZA CZAROWNICA
- Słyszę głos arcywiedźmy.
WSZYSTKIE TRZY
- Ropucha skrzeczy. Jedźmy!
- Szpetność upięknia, piękność szpeci;
- Nuże przez mgły i par zamieci!
- Znikają.
[...]
Scena trzecia
- Dzika okolica.
- Grzmi.
[...]
MAKBET
- Tak ponurego dnia i tak pięknego,
- Jak żyję, nigdy jeszcze nie widziałem.
BANKO
- Dalekoż jeszcze Forres? Ale któż są
- Te tam postacie wywiędłe i szpetne?
- Nie zdają się mieć nic wspólnego z ziemią,
- Są jednak: na niej. Żyweż wy jesteście?
- Zdolne na ludzką mowę odpowiedzieć?
- Zdawałoby się, że mnie rozumiecie,
- Bo wszystkie razem chude swoje palce
- Do ust zapadłych przykładacie. Pozór
- Niewieści macie, ale wasze brody
- Nie pozwalają mi w tę płeć uwierzyć.
MAKBET
- Jeśli możecie, mówcie — kto jesteście?
PIERWSZA CZAROWNICA
- Cześć ci, Makbecie! Cześć ci, tanie Glamis!
DRUGA CZAROWNICA
- Cześć ci, Makbecie! Cześć ci, tanie Kawdor!
TRZECIA CZAROWNICA
- Cześć ci, Makbecie! Przyszły królu, cześć ci!
BANKO
- Czego się wzdrygasz, zacny przyjacielu?
- Zdajesz się jakby przerażony wróżbą
- Tak mile brzmiącą? W imię prawdy! mówcie:
- Czyście wy tylko łudzącymi mary,
- Czy rzeczywiście tym, czym się rzekomo
- Jawicie oku? Szlachetnego mego
- Współtowarzysza broni pozdrawiacie
- Rzędem tytułów, przechodzących wszelkie
- Jego nadzieje, mnie nic nie mówicie.
- Jeśli, świadome siejby czasu, wiecie,
- Które się ziarno udać ma, a które
- Zmarnieć, żadnego nie wydawszy plonu,
- Przemówcie do mnie, który ani stoję
- O wasze względy, ani się niełaski
- Waszej obawiam.
CZAROWNICE
- Cześć ci, Banko, cześć!
PIERWSZA CZAROWNICA
- Mniej wielkim będziesz niż Makbet, a większym.
DRUGA CZAROWNICA
- Nie tak szczęśliwym, a przecie szczęśliwszym.
TRZECIA CZAROWNICA
- Nie będąc królem, królów płodzić będziesz:
- Cześć wam więc obu, Makbecie i Banko!
PIERWSZA CZAROWNICA
- Makbecie, Banko, cześć wam!
DRUGA CZAROWNICA
- Cześć wam!
TRZECIA CZAROWNICA
- Cześć wam!
MAKBET
- Ciemne Sybille, więcej mi powiedzcie!
- Przez śmierć Sinela jestem tanem Glamis,
- O tym wiem; ale skądże tanem Kawdor?
- Tan Kawdor żyje w szczęściu i dostatku.
- Królem zaś zostać jest to dla mnie rzeczą
- Mniej jeszcze mieścić się mogącą w sferze
- Prawdopodobieństw niż być tanem Kawdor,
- Mówcie, skąd macie tę dziwną wiadomość?
- I w jakim celu nas tu na tych wrzosach
- Zatrzymujecie tak dziwnym proroctwem?
- Odpowiadajcie, rozkazuję wam.
- Czarownice znikają.
Akt IV, Scena pierwsza
- Ciemna jaskinia. W pośrodku wrzący kociol. Grzmot i błyskawice. Trzy czarownice przy kotle. [...]
ZJAWISKO
- Makbecie! Makbet! Lękaj się Makdufa,
- Lękaj się tana Fajf! - przyjm tę przestrogę.
- Jeśli jej twoja dusza nie zaufa,
- Zginiesz. Dość. Więcej powiedzieć nie mogę.
- Znika.
MAKBET
- Ktokolwiek jesteś, dzięki ci! trafiłeś
- W sam rdzeń obawy mojej. Jeszcze słowo!
[...]
ZJAWISKO
- Makbet! bądź mężny, nieugięty, srogi,
- Gardź siłą ludzką i skrytymi wrogi,
- Z tych bowiem, których rodziła kobieta,
- Nikt potężnego nie zmoże Makbeta.
- Znika.
MAKBET
- Żyj więc, Makdufie, niestrasznyś mi teraz.
- Wolę się jednak podwójnie zapewnić
- I wziąć od losu zakład: musisz umrzeć,
- Bym mógł fałsz zadać trwodze i spokojnie
- Spać przy łoskocie gromów.
- Grzmot.
- Ukazuje się Dziecko w koronie, z gałęzią w ręce.
- Cóż to teraz
- Zjawia się niby królewski potomek,
- Z koronowanym czołem?
WSZYSTKIE TRZY
- Milcz i słuchaj.
ZJAWISKO
- Bądź jak lew śmiały, dumny, przedsiębierczy;
- Nie tknie Makbeta żaden cios morderczy,
- Póki las Birnam ku dunzynańskiemu
- Wzgórzu nie pójdzie walczyć przeciw niemu.
- Znika. [...]
MAKBET
- Tyś żywy obraz Banka. Precz! przepadnij!
- Korona twoja pali mi źrenice.
- A ty, ty druga maro w złotym wieńcu,
- Twój włos jest taki sam jak u pierwszego
- I trzeci jeszcze, podobny do tamtych!
- Złośliwe wiedźmy, po co mi ten obraz
- Ukazujecie? Ha! otóż i czwarty!
- I piąty? Czyliż ten pochód trwać będzie
- Do końca świata! Jeszcze jeden! Siódmy!
- Tego już nadto! Ale oto jeszcze
- Ósmy z kolei zbliża się z zwierciadłem,
- W którym spostrzegam długi szereg takich
- Samych postaci, a niektóre mają
- Podwójne jabłka i potrójne berła.
- Okropny, stokroć przeklęty widoku!
- Maż to być prawda? Krwią zbroczony Banko
- Śmieje się ze mnie i wskazuje na tych,
- Co po nim idą, jakby chciał powiedzieć;
- "To moi." Więc to tak?
PIERWSZA CZAROWNICA
- Tak, panie, ten to znak.
- Lecz czemuż się Makbeta dusza
- Tak bardzo na ten widok wzrusza?
- Orzeźwmy, siostry, jego męstwo,
- Niech szczytu dojdzie czarnoksięstwo
- Ja zbudzę dźwięk, a wy bez zwłoki
- W korowód rozpocznijcie skoki,
- By się w nim nowy zapał wzmógł
- I wielki król powiedzieć mógł,
- Ze starożytne wiły
- Godnie go ugościły.
- Muzyka.
- Czarownice tańczą, a następnie znikają.
MAKBET
- Gdzież one? Wyszły? Niechaj ta godzina
- Jako przeklęta zapisaną będzie
- Na wieczne czasy w kalendarzu! Hola!
- Wnijdź, kto tam jesteś.
Akt V
scena V
[...]
ŻOŁNIERZ
- Kiedy odbywałem wartę
- Owdzie na wzgórzu, spojrzałem ku Birnam:
- Wtem las, zdawało mi się najwyraźniej,
- Zaczął się ruszać z miejsca.
MAKBET
chwytając go za pierś
- Kłamiesz, łotrze!
ŻOŁNIERZ
- Wywrzyj, o panie, na mnie swój gniew cały,
- Jeśli tak nie jest. O trzy mile w dali
- Widać go, jak się rusza i posuwa
- Prosto w tę stronę.
MAKBET
- Jeśli fałsz donosisz,
- Dopóty żywcem wisieć nie przestaniesz,
- Aż umrzesz z głodu; jeśli prawdę mówisz,
- Wolno ci będzie tak uczynić ze mną.
- Teraz poznaję dwuznaczność wyrazów
- Wiecznego mego wroga, który, kłamiąc
- Pozorem prawdy, mówił mi zdradziecko:
- "Nie bój się, póki las Birnam nie przyjdzie
- Pod mury twego Dunzynanu. " Otóż
- Zbliża się jakiś las do Dunzynanu!
- Dalej, do broni! do broni! i naprzód!
- Jestli to prawda, nie mam czego czekać,
- Na nic mi zostać, na nic mi uciekać,
- Zbrzydło mi słońce; rad bym, żeby cała
- Budowa świata w proch się rozleciała.
- Uderzcie w dzwony! Dmij, wichrze! wrzej, toni!
- Mamli umierać, umrę z mieczem w dłoni.
- Wychodzą.
scena VI
MAKBET
- Próżno się trudzisz: równie byś potrafił
- Przeciąć powietrze mieczem jak mnie zranić;
- Zwróć więc to ostrze na tych, których ciała
- Ciosy się mogą imać; moje życie
- Zaczarowane: nikt zrodzon z kobiety
- Nie zdoła mi go odjąć.
MAKDUF
- Zwątp więc w czary!
- Zapytaj tego anioła, któremu
- Sprzedałeś duszę, toć powie, że Makduf
- Przedwcześnie z łona matki był wypruty.
MAKBET
- Przeklęty język, co mi to powiada!
- Czuję, jak męska dzielność we mnie mięknie.
- Przekleństwo owym szalbierskim potęgom,
- Które nas duszą dwuznacznymi słowy!
- Przynoszą złote obietnice uszom,
- A odbierają je oczekiwaniom.
- Nie walczę z tobą.
MAKDUF
- Więc poddaj się, tchórzu,
- I żyj, by palcem cię pokazywano.
- Obraz twój, niby arcyrzadkiej bestii,
- Jakie nam w budach są pokazywane,
- Na drągu zatknąć każem i pod spodem
- Położym napis: Tu jest do widzenia
- Krwiożerczy podlec!
MAKBET
- Nie poddam się! nie chcę
- Całować ziemi u nóg tego żaka
- Malkolma ani motłochowi służyć
- Za przedmiot obelg. Nie! Chociaż las Birnam
- Przyszedł pod mury Dunzynanu, chociaż
- Ty się z kobiety nie zrodzonym mienisz,
- Dotrwam do końca. Pod schroną tej tarczy
- Bezpieczna moja pierś; złóż się, Makdufie!
- Niech potępiony będzie, kto się znuży
- I pierwszy krzyknie: "Stój! Nie mogę dłużej! "